Arka jechała do Katowic z nastawieniem na walkę o drugie zwycięstwo z rzędu. Po odprawieniu Pogoni Szczecin żółto-niebiescy zamierzali ograć znajdujący się w strefie spadkowej katowicki GKS. Do wyjściowego składu gdynian wrócił przy Nowej Bukowej Tornike Gaprindaszwili, który od początku meczu miał biegać po prawym skrzydle. W pierwszej jedenastce gospodarzy po raz pierwszym w sezonie na szpicy zameldował się Adam Zrelak zamiast Macieja Rosołka.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia ze strony katowiczan. W 9. minucie po aucie na wysokości pola karnego Arki egzekwowanym przez Kowalczyka Celestine interweniował głową, ale wybił piłkę pod nogi Wasielewskiego, ten błyskawicznie dostarczył futbolówkę na 3. metr od bramki, a Jędrych z najbliższej odległości zapakował ją pod poprzeczkę i GKS objął szybkie prowadzenie. Po upływie pierwszego kwadransa gospodarze mogli podwyższyć rezultat - po dośrodkowaniu Nowaka z rzutu wolnego Jędrych zgrał piłkę głową pod nogi Galana, Hiszpan znalazł się w doskonałej sytuacji 5 m przed bramką, ale Węglarz zamknął mu przestrzeń i wyhamował futbolówkę, a sprzed samej linii wybił ją Abramowicz i udało się zażegnać niebezpieczeństwo. W kolejnym ataku GKS-u po następnym stałym fragmencie świetną okazję miał z kolei Kowalczyk, jednak młody pomocnik uderzył płasko trzy metry obok prawego słupka Węglarza. Arka na boisku nie istniała, a podopieczni Góraka nie ustawali w atakach. W 32. minucie kolejny aut wyrzucany przez Kowalczyka nie doleciał w pole karne żółto-niebieskich, bo Abramowicz wybijał futbolówkę głową, natomiast piłka została zebrana przez Czerwińskiego, defensor miejscowych natychmiastowym podaniem w szesnastkę sprawił, że Zrelak znalazł się przed obrońcami Arki, a Słowak strzałem z ostrego kąta z półwoleja umieścił futbolówkę w dalszym rogu bramki Węglarza i na tablicy wyników było już 2:0. Zdenerwowany Szwarga jeszcze w pierwszej połowie dokonał podwójnej zmiany, wprowadzając do gry Vitalucciego i Espiaua.W 40. minucie Węglarz sparował piłkę do boku po uderzeniu Kowalczyka z dystansu w lewy róg bramki. Dwie minuty później Arka złapała kontakt - Vitalucci rozciągnął ciężar gry do lewej strony, Abramowicz zacentrował w pole karne, a tam Espiau przeskoczył Kuuska i strzałem głową posłał piłkę wprost do sieci. Do przerwy GKS prowadził 2:1, choć w ostatniej akcji w pierwszej połowie Marcjanik doszedł jeszcze do uderzenia głową po wrzutce Navarro z wolnego - środkowy obrońca żółto-niebieskich nie zdołał jednak obrać kierunku na światło bramki.
Druga część rywalizacji zaczęła się od ostrej centry Nowaka z rzutu wolnego, która mogła zaskoczyć Węglarza, ale bramkarz Arki zachował czujność. W 49. minucie agresywne wstrzelenie futbolówki przez Kowalczyka z lewej strony przed bramkę gdynian zostało nieco wyhamowane przez Węglarza, ale piłka i tak trafiła pod nogi Zrelaka, próbę Słowaka na linii bramkowej zablokował Celestine, po chwili dobitka w wykonaniu Klemenza została również zatrzymana przez Francuza, tyle, że już chyba za linią bramkową - nie trzeba było jednak tego weryfikować, bo Klemenz w kolejnym podejściu już zapakował futbolówkę do siatki bez żadnych wątpliwości. Chwilę później po dośrodkowaniu Nowaka z kornera Jędrych strzelał głową, ale Węglarz wykazał się kapitalnym refleksem. Katowiczanie się nie zatrzymywali. Po kolejnej wrzutce Nowaka z rożnego na dalszy słupek Galan uderzał głową, Węglarz świetnie interweniował na linii, a dobijający Jędrych trafił głową w poprzeczkę. Po godzinie gry było już 4:1. Nowak zacentrował tym razem z wolnego, a tam Klemenz ubiegł Espiaua, skasował górną piłkę i upolował dublet główką z lądowaniem w prawym narożniku Węglarza. Arka zbierała okrutny łomot przy Nowej Bukowej. Kocyła przeprowadził indywidualną akcję sfinalizowaną celnym uderzeniem, ale Kudła czujnie pilnował swojego krótkiego rogu. GKS po kontrze był blisko piątego trafienia - Nowak przerzucił piłkę na skraj pola karnego do Wasielewskiego, ten z pierwszej piłki wyłożył futbolówkę na strzał Łukasiakowi, jednak pomocnik katowiczan strzelił centymetry od prawego słupka bramki żółto-niebieskich. Arkowcy szukali gola kontaktowego, Gaprindaszwili uderzył z ostrego kąta po przechytrzeniu Kuuska, natomiast Kudła obronił próbę Gruzina, a przed dobitką skrzydłowego gdynian zatrzymał wracający Estończyk. Znajdujący się w dobrej sytuacji w szesnastce gospodarzy Navarro został zablokowany przez defensorów GKS-u. Do końcowego gwizdka trwało jeszcze męczenie buły, po czym sędzia Sylwestrzak zadecydował, że na dziś wystarczy.
Arka w Katowicach dostała w łeb okrutnie. Przede wszystkim posypała się defensywa drużyny Szwargi, pojawiły się niewytłumaczalne błędy indywidualne i dramat w kryciu przy stałych fragmentach. Żółto-niebiescy pozwolili się całkowicie zdominować, brakowało im dynamiki, motoryki, przegrywali drugie piłki, grali na stojąco i byli spóźnieni do stykowych piłek. GKS wsadził gdynian na karuzelę - tempo katowiczan było dziś dla Arkowców za szybkie, za zwrotne, za energiczne, zwyczajnie za wysokie. Na połowie rywala zespół Szwargi nie istniał. Jeśli szukać jakichkolwiek pozytywów z tego meczu, to można znaleźć chyba tylko ten, że dobrze, iż zimny prysznic przytrafił się żółto-niebieskim dzisiaj, a nie za tydzień. W niedzielę 24 sierpnia o 17:30 Arka rozegra bowiem derby Trójmiasta na boisku w Gdańsku. Tylko zwycięstwo.
GKS Katowice - Arka Gdynia 4:1
Bramki: Jędrych 9', Zrelak 32', Klemenz 49' i 60' - Espiau 42'
Katowice: Kudła - Wasielewski (74' Gruszkowski), Czerwiński (46' Klemenz), Jędrych, Kuusk, Galan - Błąd (74' Wędrychowski), Kowalczyk, Łukasiak (90' Rejczyk), Nowak - Zrelak (67' Rosołek).
Arka: Węglarz - Navarro, Marcjanik, Celestine, Abramowicz - Gaprindaszwili, Jakubczyk (74' Nguiamba), Kerk (83' Predenkiewicz), Sidibe (38' Vitalucci), Kocyła (74' Oliveira) - Percan (38' Espiau).
Żółte kartki: Galan - Jakubczyk, Navarro, Espiau, Abramowicz.
Sedzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Frekwencja: 11 284.